piątek, 8 sierpnia 2014

32

 Fasolowe Brownie podane z jogurtem greckim,borówkami i śliwką.
+kokosowa kawa- - brak na zdjęciu+



Przepis:

150 g czerwonej fasoli z puszki1 duże jajko1 łyżka miodu kakaowego (może być normalne)1 (czubata!) łyżka kakaoszczypta proszku do pieczenia

Fasolę dokładnie opłukujemy i razem z pozostałymi składnikami blendujemy na gładką masę. Ciasto przelewamy do natłuszczonej kokilki i pieczemy ok. 30 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.

Pierwszy raz je jadłam, ii?
Pierwszy gryz - pycha! Następny - yum! 
Naprawdę smaczne 'ciacho;.
Ale pod koniec smak stał się trochę monotonny. Gdybym miała jeść je 'na sucho' tzn. bez jogurtu i owoców - było by ciężko. 
Nie chodzi mi o to ,że było niedobre ,bo było dobre i kiedyś tam znowu je zrobię ,ale pod koniec musiałam brownie popić kawą ,bo smak stał się dla mnie taki ciężki,monotonny ,ale mimo to dobry. Trochę ciężko wyjaśnić.
Plus za to ,że jest mało kaloryczne ,a bardzo sycące (około 380 kcal - licząc razem z wszystkimi dodatkami i dodatkiem mleka kokosowego do kawy :D) 
Wiem, wiem - liczę kalorie!
Ale to tylko po to ,bo staram się jeść około 2300 kcal dziennie i pod koniec dnia muszę wiedzieć ile kcal mi pozostało do 'podbicia' :-)

Mocno kakaowe - trochę gorzkie - ale dobre :)

Teraz kilka słów do wszystkich którzy dodali komentarz pod ostatnim postem i dla wszytkich którzy we mnie wierzą:
Wielkie dziękuje! 
Nie chcę się żalić ani nic ,ale po prostu tylko z wami jestem szczera.
Moja mama jest kochana ,ale no cóż...ona nawet nie wie co się ze mną działo...lub dzieje.
Fakt kilka razy mówiła ,że muszę przytyć ,ale bardzo mi brakuje ,żeby podeszła i powiedziała 'kochanie musisz przytyć żeby być zdrową - pomogę ci ,masz moje wsparcie' 
Ona nawet nie zdaje sobie sprawy ,że miałam anoreksję - bo miałam.
Ograniczałam się do jogurtu i jabłka w ciągu dnia. Miałam chore myśli - okropnie schudłam.
Szukałam w internecie co mogę jeść a czego nie mogę. Pewnego dnia moja starsza siostra zobaczyła w historii co ja czytam i oglądam. Powiedziała to mamie która nie uwierzyła. Może nie chciała uwierzyć? Może wciąż nie chce dopuścić myśli ,że jej córka była 'chora psychicznie' ,bo takie są anorektyczki (według niej).
Byłam okropnie zła na siostrę ,ale teraz jestem jej wdzięczna ,bo co by było gdyby to wszystko toczyło się dalej?
Czasami płaczę ,bo naprawdę brakuje mi takiego wsparcia od strony mamy. Czytam jak inne dziewczyny piszą jakie to są wdzięczne swoim matkom ,bo mają od nich wsparcie.
Ale wiecie co? 
Jestem też dumna. Z siebie.
Bo SAMA dałam radę wyjść z tego. 
Sama każdego dnia walczyłam z samą sobą.
Sama doszłam do tego punktu w jakim jestem teraz - wczoraj na obiad jadłam sałatkę z majonezem i kotlet smażony - wiecie jak mi smakowało? było pyszne. I zero poczucia winy.
Jeszcze 2 miesiące wcześniej chyba bym się za to zabiła. 
Mimo ,że straciłam przyjaciół, nie mam wsparcia i z nikim nie jestem szczera (oprócz tutaj - w internecie) to jestem nawet szczęśliwa ,bo jednak mam tutaj wsparcie wspaniałych ludzi no i świadomość jak bardzo silna jestem ,że zdołałam sama pokonać chore myśli - to tak jakbym stoczyła walkę ze śmiercią i zwyciężyłam.

10 komentarzy:

  1. nawet nie wiesz jak się uśmiecham czytając ten post :)
    moja mama aż tak dużego wsparcia mi nie okazywała..
    ale ja też sama z tego wyszłam, bez szpitali, sama i też jestem z tego dumna :)
    i też teraz jak zjem więcej to nie mam poczucia winy, a to chyba najważniejsze :)
    tak trzymaj, już daleko zaszłaś, i nie poddawaj się! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Być może faktycznie jest tak, że Twoja mama nie chce przyjąć tego do wiadomości, może jest jej z tym bardzo ciężko. Cieszę się, że jesteś z siebie dumna, że dałaś radę sama powiedzieć sobie "stop" i zaczęłaś walczyć (: Tylko tak dalej, pokonuj bariery i nie zamartwiaj się, masz moje wsparcie, ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana domyślam się jak brakuje Ci wsparcia ze strony mamy. Cieszę się jednak, że zrozumiałaś gdzie leży problem i że musisz zacząć walczyć. Przykre wspomnienia i żal na pewno pozostaną jeszcze na długo, ale mam nadzieję, że będą tylko dodawać sił i pewności siebie. Ważne jest też to, że nie stała się żadna tragedia, że jesteś świadoma tego, co się z Tobą dzieje. Ja niestety lądowałam w szpitalu i wiem, czym to pachnie... Proszę, walcz o siebie i się nie poddawaj! Niech blog będzie swego rodzaju pamiętnikiem - pisz to, co czujesz. Z pewnością wiele osó przyjdzie Ci tutaj z pomocą. Czasem kilka nawet najprostszych słów pomaga. Jeśli o mnie chodzi - jestem całym sercem z Tobą i z pewnością będę Cię wspierać.
    Co do postępowania Twojej mamy - staram się ją zrozumieć bo wiem, że ciężko jest dopuścić do siebie pewne myśli. Jestem pewna, że kiedyś zrozumie to, co się dzieje i będzie z Ciebie naprawdę dumna.
    Życzę Ci jak najlepiej i trzymam kciuki! Będzie dobrze, jestem pewna :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Strasznie to żałosne, ale czego sie po takiej dziewczynie spodziewać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żałosne jest to ,że masz tyle odwagi ,że piszesz z anonima :)
      po 'takiej' dziewczynie? takiej ,czyli jakiej?

      Usuń
  5. Ja już nie liczę kalorii i odradzam każdemu zaczynanie, ale fakt, że jeśli masz problem z tym, że jadasz ich za mało, to bardzo się to przydaje :)
    A fasolowe brownie jest świetne!

    OdpowiedzUsuń
  6. aż mnie ciarki przeszły! trochę mi smutno, że musiałaś przechodzić przez takie katorgi. ale teraz masz nas! może na odległość, ale wiedz że na pewno przy Tobie będziemy w trudnych momentach :)
    ile taka zwykła fasola może dać szczęścia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mogłabym zjeść takie ciastko za Ciebie. Jeśli jest coś czekoladowego, to nigdy nie mam oporów :P Fajnie się czyta, że walczysz, że się nie poddajesz, że pokonujesz lęki w jedzeniu ciężkich potraw - tak trzymaj! Byle do przodu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tez jestem z Ciebie dumna, bo doskonale Cię rozumiem <3 Fasolowe brownie to wlasnie to moje ulubione <3 !

    OdpowiedzUsuń
  9. wielkie gratulacje i trzymaj tak dalej! :)

    OdpowiedzUsuń